![]() |
|
Walentynki 1939 - Wersja do druku +- PBF (https://pbf.pinkbeandev.com) +-- Dział: Mortis (https://pbf.pinkbeandev.com/forumdisplay.php?fid=7) +--- Dział: Rozgrywki (https://pbf.pinkbeandev.com/forumdisplay.php?fid=11) +--- Wątek: Walentynki 1939 (/showthread.php?tid=38) |
Walentynki 1939 - Irysek - 02-01-2023 [data]Niedziela, 14 lutego 1939 roku[/data][godzina]popołudnie[/godzina] Luty w tym roku okazał się być bardzo zimny, szczególnie w szkockich górach. Było to widać idealnie po zaśnieżonych ulicach Hogsmeade, które wciąż jeszcze przypominały bardziej zimę, niż wolnymi krokami zbliżającą się wiosnę. Na witrynach sklepów widać było masę ozdób przygotowanych na święto zakochanych. Podobnie było też z herbaciarnią Tisanerie Beaufort. Jak co roku miejsce to pękało w szwach od par, które postanowiły spędzić Vali's Day na ciepłym napoju i ze smacznym deserem. Zarówno uczniowie Hogwartu, jak i dorośli wchodzili do pomieszczenia, które miało tego dnia ustawionych więcej stoliczków niż zwykle – z nadzieją na zmieszczenie większej ilości klientów. W oknach widać było zwisające różowo-czerwone girlandy z błyszczącymi serduszkami i lampkami. Na stoliczkach stały pełne serc wyjątkowe karty zamówień, w których można było znaleźć cennik wyrobów sporządzonych wyłącznie na ten weekend. I chociaż w środku panował ogromy gwar, wokół stolików wyczarowane zostały bańki wyciszające, dzięki czemu siedząc przy nich pary mogły liczyć na odrobinę ciszy. W końcu hałasy z krzesełka obok nie sprzyjają romantycznemu nastrojowi, tak? Za barem tego dnia można było spotkać zarówno właścicielkę przybytku, pannę @Cecille Beaufort jak i jej młodego pracownika, którym był znany starszym rocznikom @Colin Farbridge – jeszcze niedawno bowiem chodził wraz z nimi do szkoły. Pomiędzy nogami zarówno gości, jak i pracowników pałętały się koty, którym właścicielka udostępniała swoje zaplecze na co dzień, a które szczególnie teraz, gdy na zewnątrz było tak mroźno, z radością korzystały z ciepła, jakie miała im do zaoferowania herbaciarnia. Od czasu do czasu ocierały się o nogi przybyszów, czasem wskakiwały na stoliki czy kolana, albo po prostu spały sobie na jakiejś poduszce czy dwóch gdzieś w kącie.
[cennik]
[ekstra]Poniższy cennik zawiera wszystkie rzeczy, które można zakupić wyjątkowo podczas eventu. Jeżeli chcecie zamówić coś ze stałego cennika herbaciarni, jak najbardziej jest to możliwe. Znajdziecie go na samej górze tematu, w poście z opisem lokacji.[/ekstra][kategoria]Napoje[/kategoria] [przedmiot1] BIAŁA CZEKOLADA [kubek] (bardzo gęsta i słodka, biała czekolada o smaku truskawkowym; nad napojem widać strzelające niczym miniaturowe fajerwerki małe serduszka w różnych odcieniach czerwieni) [/przedmiot1][cena1]8[/cena1] [przedmiot2] ROZGRZEWAJĄCA HERBATA [filiżanka] (owocowa, bardzo ciepła herbata; po wypiciu pijący czuje nagłą falę gorąca niemożliwą do wytrzymania bez rozpięcia w koszuli guzika bądź dwóch) [/przedmiot2][cena2]4[/cena2] [kategoria]Desery[/kategoria] [przedmiot1] CIASTKO Z WRÓŻBĄ [jedna sztuka] (małe, różowe ciasteczko w kształcie serduszka o smaku brzoskwiniowym; w środku znajduje się wróżba*) [/przedmiot1][cena1]4[/cena1] [przedmiot2] OWOCE W CZEKOLADZIE [jedna miseczka] (miseczka owoców serwowana wraz z drugą, w której ciągle podgrzewana jest czekolada do maczania; można wybrać między truskawkami, bananami, wiśniami lub miksem ich wszystkich) [/przedmiot2][cena2]5[/cena2] [ekstra]* Po zakupie ciastka z wróżbą należy rzucić poniższą kością: [spoiler2] Kod: [!ciastko][/ekstra] [/cennik] [h4]Interwencja Mistrza Gry[/h4] Mistrz Gry będzie pojawiał się w tym temacie tylko jeżeli wyrazicie taką chęć/wydarzy się coś, co wymaga jego reakcji. By zgłosić się po drobną przygodę z MG wystarczy na końcu swojego posta wkleić poniższy kod:
Kod: [align=center]<div style="border: 1px solid #993333; width: 50%; margin: auto;">[color=#993333]<b>Proszę o interakcję z Mistrzem Gry.</b>[/color]</div>[/align][h3]Pamiętajcie o wpisaniu tej sesji do dziennika zaraz po wejściu do tematu.[/h3] Poniżej znajduje się gotowy kod do wklejenia w dziennik: Kod: [*][b]1939, 14 lutego[/b] – [url=https://mortis.org.pl/showthread.php?tid=1756&pid=79853#pid79853]Tisanerie Beaufort, Hogsmeade[/url] [event]RE: Walentynki 1939 - Cecille Larrain - 02-01-2023 Panna Beaufort lubiła święto zakochanych – pełno ćwierkających par, masa zamówień i pieniądze. Z tym właśnie jej się kojarzyło. Czy można było ją winić za takie a nie inne podejście? Przez wiele lat drwiła ze wszystkich tych, którzy się zakochiwali i uznawali Vali's Day za najważniejszy dzień w roku. Ona sama dość chłodno podchodziła do uczuć, tego nauczyło ją życie. A odkąd miała tego swojego narzeczonego? Cóż, nadal bawiło ją to święto, ale przynajmniej nie udawała już, że zakochują się tylko głupcy. Albo inaczej – że ona nie jest takim głuptasem. Inną sprawą było, że praktycznie nigdy nie miała tego dnia wolnego. Herbaciarnia pękała w szwach i ona sama tylko z jednym pomocnikiem ledwo wyrabiała. Nic dziwnego, że zatrzymała się na chwilę przy barze, obserwując zbierającego zamówienia Colina i odetchnęła cicho. Była zmęczona i dobrze wiedziała czemu. Teraz jednak nie miała czasu na to, żeby się nad sobą użalać. RE: Walentynki 1939 - Inigo Larrain - 02-01-2023 Ignacy długo ignorował istnienie święta zakochanych... No dobrze, może nie do końca ignorował - ciężko było to robić, kiedy jego córki były jakie były i chłopcy latali za nimi bezustannie, a już szczególnie nachalnie w takie dni jak ten. Ignorował więc obchody Vali's Day na poziomie własnych, prywatnych doświadczeń. Do momentu, w którym poznał Cecille, rzecz jasna, bo podejrzewał, że gdyby teraz zaczął zapominać o tym dniu, jego droga narzeczona zwyczajnie by mu naklepała. Albo przynajmniej wyrzuciła ze swojej herbaciarni. Z tą kobietą nie było żartów. Cóż więc było robić? Skombinował kartkę i kwiatka, po czym ruszył do Hogsmeade, gdzie spodziewał się zastać swoją lubą w całej serduszkowo-kupidynowej glorii i chwale. W herbaciarni było tak dużo ludzi, że musiał przeciskać się między stolikami, unikając młodego kelnera, by w ogóle dotrzeć do lady, za którą powinna była znajdować się panna Beaufort... Znalazł ją wzrokiem, zanim ona dostrzegła jego, postanowił więc wykorzystać tą przewagę. - Wingardium leviosa. - mruknął cicho, różdżką kierując przyniesioną przez siebie kartkę walentynkową tak, by ta przefrunęła nad barem i wylądowała obok Cecille od przeciwnej strony, niż on się zaczaił tak, by mógł podejść ją i zaskoczyć swoją obecnością. Stary drań. RE: Walentynki 1939 - Vincent G. Royce - 02-01-2023 Vincent nie miał dobrego dnia. Już pomijając to całe święto zakochanych, które draniło go swoim istnieniem samo w sobie. Zazwyczaj po prostu je ignorował albo szedł do jakiegoś pubu upić się z daleka od własnej żony. Teraz nie musiał tego robić – raszpla została w Londynie, a on nawet nie próbował być miły na tyle, by wysłać jej jakąś kartkę czy kwiaty. Od samego rana chodził jakoś dziwacznie nabzdyczony i kilka razy nawet nawarczał na zbyt radosnych i psotliwych uczniów tego dnia. Wszystkiego nie polepszał też fakt, że dostał przydział pilnowania dzieciaków w Hogsmeade. No i, na samym końcu, jakby nadal było za mało – poślizgnął się na lodzie tu pod herbaciarnią i przejechał dupskiem po zimnym chodniku. Mało przystojnie, trzeba było dodać. Bluzniąc pod nosem próbował się podnieść, a to wszystko oczywiście na oczach nikogo innego, jak Lesliego mcBride'a... Z którym nie rozmawiał praktycznie od temtego wieczora w dziale ksiąg zakazanych. Świetnie. Nic tylko się powiesić. RE: Walentynki 1939 - Leslie McBride - 02-01-2023 Leslie zawsze miał mieszane uczucia co do święta zakochanych. W tym roku różnica była tylko taka, że nie miał na nie żadnych odgórnie narzuconych planów - zawsze obejmowały one spotkanie z Rose, co od ich spotkania w grudniu raczej nie mogło już mieć miejsca. Tak więc nie pozostało mu nic innego, jak tylko zgłosić się do pilnowania dzieciaków wychodzących do Hogsmeade, licząc, że znajdzie jakiś w miarę cichy kąt w herbaciarni, gdzie będzie mógł napić się czegoś ciepłego i pomyśleć na spokojnie. Nie zdążył jednak dotrzeć nawet do Tisanerie Beaufort, kiedy jego oczom ukazał się obrazek wyjątkowo smętny w swej naturze. Nikt inny, jak sam profesor Royce, do którego prawie nie odzywał się przez ostatnie dwa miesiące, wykonał wyjątkowo piękny piruet na zlodowaciałej drodze i z hukiem obił sobie dupsko o zmarznięte kamienie. Zostawienie go w takiej sytuacji nie wchodziło w rachubę, nawet jeśli Leslie miał trochę ochotę uciec mu z oczu w pośpiechu. Zamiast uciekać jednak, zebrał się w sobie, wepchnął okulary głębiej na nos i podszedł do mężczyzny ostrożnie, by samemu nie podzielić jego losu. - W porządku? - odezwał się, wyciągając do niego rękę. Nie był silny, a Royce był mniej więcej dwa razy większy od niego w każdą stronę, więc ta pomoc pewnie na niewiele mu się zdała, ale przynajmniej zaoferował, tak? RE: Walentynki 1939 - Cecille Larrain - 02-01-2023 Cecille, jak co walentynki, ręce miała pełne roboty. Ledwo wyrabiała się z zamówieniami i coraz bardziej żałowała, że nie zatrudniła jeszcze kogoś do pomocy, chociaż na ten jeden weekend. problem polegał na tym, że wytrenowanie młodego Colina było strasznie czasochłonne, a co dopiero kolejnego pracownika? Z drugiej strony odbieranie zamówień nie było szczególnie wymagające. Zajęta zamówieniem nie zauważyła nawet, jak podstępny stary dziad się do niej zakrada. Dopiero, kiedy doleciała do niej walentynka, zatrzymała się na chwilę, spoglądając na nią w chwili zaskoczenia. Domyślała się, czyja to była sprawa – nie pierwszy raz jej takie numery odwalał. Rozejrzała się więc wokół, ale nie wpadła na to, żeby spojrzeć akurat w tę stronę, z której człapał Larrian. No tak bywa, nie? Kątem oka zdążyła zauważyć zamieszanie przy wejściu, roztrzaskaną filiżankę i mokrego od herbaty klienta. Nosz cholera jasna! Zawsze musiało się coś takiego odwalić. Machnęła więc tylko ręką na Colina, żeby pomógł im to wszystko posprzątać, a sama dokończyła zamówiony przez jeden stolik deser i odłożyła go na ladę. RE: Walentynki 1939 - Vincent G. Royce - 02-01-2023 Vincent nie miał świetnego dnia. Prawdę mówiąc, miał kilka gorszych miesięcy. I chociaż trzymał się całkiem nieźle, teraz miał ochotę po prostu zawrócić, pójść do swojej komnaty i zostać w niej przez kilka następnych tygodni. Niestety, nie było mu to dane – chwilę po swoim jakże żałosnym upadku usłyszał głos McBride'a i ujrzał jego wyciągniętą dłoń. Świetnie, ze wszystkim ludzi na świecie to właśnie on mył świadkiem jego żałosnego tańca na lodzie. — Nie powiedziałbym. — Burknął pod nosem, przyjmując pomoc. Dosłownie trzy sekundy potem już tego żałował, bo przeciążony jego ciężarem McBride zaczął chwiać się na lodzie i lecieć prosto na niego. Świetnie. Tylko tego im brakowało. Kanapki z nauczycieli tuż pod wejściem do herbaciarni. RE: Walentynki 1939 - Inigo Larrain - 02-01-2023 Ech, Walentynki... Nawet w taki dzień Ignacy nie mógł być w centrum zainteresowania narzeczonej nawet przez jedną chwilę, bo w herbaciarni zawsze musiało się coś odjebać. Jak nie urok, to sraczka, jak to mówią. Tym razem wina nie leżała jednak po stronie niczyjego układu pokarmowego, na szczęście. Cóż, przynajmniej wywracający się na herbatce Gethen odwrócił uwagę wszystkich na tyle, by Larrain mógł niezauważony zakraść się i objąć Cecille w pasie, cmokając ją w policzek. - Jak tam walentynkowy dzień, moja walentynko? Widzę, że chaos nigdy nie cichnie. - zażartował. Czy powinien iść sprawdzić, czy pracownicy Hogwartu, którzy trafili w samo centrum wspomnianego chaosu jeszcze żyli..? Łee, wyglądali całkiem ruchawo, a on miał akurat wolne. Poradzą sobie. RE: Walentynki 1939 - Leslie McBride - 02-01-2023 Leslie zupełnie nie był świadomy tego, w jak złym stanie był ostatnimi czasy Vincent. Oczywiście zauważył, że był ponury, ale czy on zazwyczaj tak właśnie nie wyglądał? Wydawał się być z natury człowiekiem dość poważnym, który nie suszył zębów do każdej napotkanej osoby, a skoro ze sobą nie rozmawiali... Bo czy faktycznie ze sobą nie rozmawiali, czy po prostu ze sobą nie rozmawiali? McBride roztrząsał tą jakże filozoficznie brzmiącą kwestię nie raz w ciągu ubiegłego miesiąca, ale nadal nie znalazł żadnej sensownej odpowiedzi na palące go wyraźnie pytanie. Cóż, przynajmniej Vincent mu odpowiedział, co oznaczało, że nie nie rozmawiał z nim tak całkowicie. To już jakiś start, prawda? Nawet, jeśli wcale nie wyglądał na ucieszonego jego widokiem. Podał mu rękę i chciał pomóc wstać, ale niestety - nie wziął pod uwagę ani tego, że obaj stali na śliskim podłożu, ani nawet tego, że Vincent był od niego zwyczajnie dużo cięższy. Rzecz jasna, mogło się to skończyć tylko w jeden sposób. Stracił równowagę i jak ostatnia pizda runął na i tak nieźle już obitego Royce'a, wydając przy tym bliżej nierozpoznany dźwięk. Całe szczęście, że szybko udało mu się stoczyć na lód obok, bo wylegiwanie się na klatce piersiowej leżącego na środku drogi mężczyzny nie było zbyt dobrze widziane. Szczególnie, kiedy mowa była o dwóch nauczycielach. - Wy-wybacz. - jęknął, starając się podnieść trochę niezgrabnie. Żałosne. Przynajmniej mógł udawać, że policzki zaczerwieniły mu się z zimna, nie wstydu. RE: Walentynki 1939 - Cecille Larrain - 02-01-2023 Cecille miała tyle roboty, że nie wiedziała w co ręce włożyć. Całe szczęście, że Colin poradził sobie z ogarnięciem tego nieszczęścia, jakim był Scamander... To znaczy, jego wypadek. Kobieta odetchnęła więc lekko w tym samym czasie czując, jak ktoś obejmuje ją w pasie a potem daje buziaka w policzek. Nie musiała nawet się w jego stronę odwracać, by wiedzieć kim był – może i kiedyś miała wielu kochanków, ale ostatnimi czasy nie narzekała na nadmiar adoratorów. Poza tym, czy przed kilkoma sekundami nie dostała od niego walentynki? Zaśmiała się cicho, rozluźniając na chwilę. — Powiedziałabym, że z taką klientelą to nigdy nie będzie spokojnie. Czy oni przechodzą jakiś test pizdowatości zanim dostają pracę w tym Hogwarcie? Co jeden to lepszy! |