Subject İnformation
Author Cecille Larrain Replies 3
Share Views 1
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Cecille LarrainDomowe pielesze | Cecille & Inigo
#1
[data]Wtorek, 2 listopada 1939 roku[/data][godzina]późne popołudnie[/godzina]

Cecille siedziała nieruchomo w fotelu z przymkniętymi oczami, prawie pogrążona we śnie. Nadal nie była przyzwyczajona do tego miejsca – zdecydowanie większego i ładniejszego od jej poprzedniego mieszkanka nad herbaciarnią. Jeszcze bardziej nie przywykła do tego, że w domu tym była już mała, urodzona niecałe dwa tygodnie temu istotka, która zdecydowanie nie była łatwa w obyciu. Już od samego początku wiadomo było, że temperament odziedziczyła po niej i, niestety, nie dało się z tym nic zrobić. Teraz miała jednak chwilę spokoju, gdy dziecko spało spokojnie w swoim pokoiku. Co z tego, skoro bała się ruszyć, żeby skrzypnięcie podłogi nie obudziło małej Dolores? Do czego doprowadziło ją jej własne życie?! Inigo nadal nie wrócił z pracy, co sprawiało, że wszystko było na jej głowie. Nie marzyła o niczym innym, jak powrót chociażby na kilka godzin do herbaciarni, ostatecznie jednak nie mogła zostawiać malucha na zbyt długo. Przynajmniej jeszcze przez kilka tygodni. Bądź miesięcy. Cecille sama w sumie nie wiedziała jak długo.

Odpowiedz
#2
Ignacy bardzo chętnie spędzałby więcej czasu w domu, ale jak na złość Hogwart znowu nie był w stanie znaleźć odpowiedniej ilości chętnych do pomocy w Skrzydle Szpitalnym, a uczniowie (i nauczyciele) wcale nie planowali przestać chorować w najbliższym czasie, w czym nie pomagała również wyjątkowo podła ostatnio pogoda.
Miał szczęście, że tego dnia w ogóle udało mu się wyrwać przed późną nocą! Jeszcze w drzwiach wypraszał ostatniego pacjenta, z płaszczem przerzuconym przez ramię, gotowy do wymarszu. Nadal miał trudności z przyzwyczajeniem się do tego, że faktycznie musiał wychodzić z pracy od czasu do czasu, ale perspektywa spędzenia czasu z żoną i najmłodszą córką była tu sporym czynnikiem motywującym. Na tyle, by pomknął do wioski niczym wicher, nie zwracając uwagi na deszcz lejący się z nieba i mrok panujący już na ulicach. Nic dziwnego, że kiedy dotarł do domu i stanął w przedpokoju, cały ociekał wodą.
Odpowiedz
#3

Czekała w ciemności, praktycznie śpiąc w tym nieszczęsnym fotelu, gdy usłyszała otwierające się drzwi. Ostatkiem sił otworzyła oczy i podniosła się z siedzenia, kierując kroki do przedpokoju. Nie zdążyła się jeszcze przyzwyczaić do tego, że nie mieszkała już nad herbaciarną i że jej dom nie miał dwóch malutkich pomieszczeń i faktycznie można w nim było przechadzać się na spacery między pomieszczeniami. Dom sam w sobie nie był ogromny, ale zdecydowanie się taki wydawał w porównaniu z mieszkankiem, które zajmowała jeszcze do niedawna.

— Niech zgadnę, znowu ktoś wypadł z okna w ostatnich minutach twojej pracy? — Spytała, wyciągając różdżkę i machając nią nad nim wyszeptała ciche Siccum. Lepiej, żeby nie ociekał wodą zbyt długo, bo jeszcze sam się rozchoruje i co z tego będzie? Tylko więcej kłopotów dla niej! Wystarczy, że musiała się zajmować Dolores.

Odpowiedz
#4
Ich dom nie był duży, ale z całą pewnością większy niż składzik na leki w skrzydle szpitalnym Hogwartu, gdzie Ignacy praktycznie mieszkał przez kilka ostatnich lat. Żadne z nich - ani on, ani Cecille - nie było przyzwyczajone do szczególnych luksusów, jeśli o kwestie mieszkaniowe chodziło i to akurat zdecydowanie lepiej. Przynajmniej nikt nie cierpiał na niedobór miejsca, ani nie gubił się w niekończącym się labiryncie pokoi... No, poza Larrainem spacerującym czasem po zamku, ale to akurat zupełnie inna kwestia.
- Prawie. Tylko jedna skręcona kostka. - odparł, momentalnie rozpogadzając się i przywołując na brodatą mordę uśmiech, kiedy dostrzegł w półcieniu pomieszczenia żonę.
- Naprawdę liczę, że do końca roku Layton znajdzie jakąś nową pielęgniarkę, bo tak się nie da pracować. - dodał, wyciągając nie do końca wyschnięte łapy w kierunku Cecille, by objąć ją i przy okazji ucałować na powitanie.
- Jak tobie minął dzień?
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: