Subject İnformation
Author Layton Lestrange Replies 33
Share Views 1
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Layton LestrangeRada pedagogiczna | Cała kadra Hogwartu
#11

Vincent przewrócił jedynie oczami, siadając spokojnie obok Lesliego. No tak – Layton mówił, oczywiście. Na zadanego mu pod ławką kuksańca odpowiedział... Dokładnie tym samym, co wcale nie dodało powagi do sytuacji. Tacy starzy, a tacy głupi! Szczególnie on sam, ale cóż zrobić? Dość szybko jednak przeniósł spojrzenie na dyrektora, gdy ten zaczął zebranie. Wiele spraw trzeba było omówić, a wybranie nowego wicedyrektora szkoły faktycznie nie mogło dłużej czekać. Vincent spojrzał kątem oka na Lesliego, świadomy tego, że w normalnych okolicznościach głosowałby na niego – zawsze wspierał jego karierę (w końcu polecił go do pracy, tak?) i naprawdę sądził, że by się do tego nadawał. Sęk w tym, że... Cóż, był trochę samolubny w tej kwestii i nie chciał, żeby McBride stracił cały wolny czas. Ten, który miał spędzać z nim.


Gethen
Scamander posłał krótki uśmiech Remusowi, który postanowił się doń przysiąść, a następnie zwrócił uwagę na jego siostrę, która zjawiła się niedługo później. Lekko zmarszczył brwi, kiedy dziewczyna wybrała miejsce bliżej Larraina, niż jego i Remusa. Pewnie była zdenerwowana tym spotkaniem, przynajmniej tak to sobie tłumaczył.
Jego myśli jednak rozproszyło pojawienie się Lesliego, który przywitał się z nim przyjacielsko. Scamander posłał mu wesoły uśmiech, cieszył się, że kolejny rok spędzi i w jego towarzystwie. Z pozostałymi rownież się przywitał, czy to skinięciem głowy, podaniem ręki, albo prostym pozdrowieniem.
Po czym skupił się na spotkaniu, kiedy dyrektor postanowił przemówić. Szkoda, że Kay czekało takie obciążenie, martwiło go to, że dziewczyna może być zanadto przeciążona. Ze swojej strony na pewno miał zamiar dalej jej pomagać, a może i więcej w obradzaniu szkolnych zagród.
Kiedy po pytaniu Laytona zapadło milczenie, Scamander rozejrzał się po milczących twarzach i w końcu zatrzymał spojrzenie na kuzynie. Nieśmiało podniósł rękę, jakby był uczniem.
- Panie dyrektorze... sądzę, że dobrym kandydatem będzie Leslie McBride. - Pewnie kuzyn go za to później zabije. Ale kto bardziej mógł się nadawać na wicedyrektora? Przecież Leslie marzył cale życie o Hogwarcie i w końcu tutaj się znalazł. Kto inny jak nie on?
Po chwili opuścił rękę speszony, bo pewnie wszyscy w tej chwili skupili na nim uwagę. Zaczął się bawić piórem, które leżało na przyniesionym przez niego notatniku.

Ksenia
Rzec można, że nie było jej prawie całe wakacje w przygnębiającym często swoją pogodą Londynie. Nie było jej też w Szkocji. Cały ten okres niemalże spędziła w rodzimej Matuszce Rasyji, dotarcie do niej było całe szczęście łatwiejsze za pomocą magii i pokrewnych środków, niżeli mugolskiego transportu. Dzięki zatem Merlinowi, że Ksenia była czarownicą, bo nie byłoby żadnej siły na tym świecie, żeby w ostatniej chwili, wraz z rozpoczęciem się rady, nie przekroczyła progu Hogwartu. Wcale się nie zgubiła na schodach, moi mili! Biegła, ile sił w nogach, choć nie była jakoś szczególnie wysportowana – a jednak bieg miała na tyle opanowany, wielokrotnie uciekając jako jedna z psotnic, że gdyby nie te cholerne schody, które zrobiły jej psikusa, już dawno by zdążyła... na przynajmniej pierwsze słowa Laytona. Bycie prefektem za czasów bycia uczennicą miało jednak swoje plusy, dzięki czemu dość prędko się znalazła pod odpowiednią klasą i już miała wchodzić, naprawdę, dopóki w ostatniej chwili nie skuliła się przed metalowym pucharkiem pochwyconym z kuchni, który szybował w jej stronę z niesamowitą prędkością.
сука блять! Irytek, ty idioto, mogłeś mnie zabić! — warknęła głośno za znikającym za rogiem duszkiem-psotnikiem.
Poprawiła prędko swoją czarną, skórzaną spódnicę – oczywiście powyżej kolan, bo jakby inaczej? — i uśmiechnęła się szeroko, wchodząc do środka, prawdopodobnie jeszcze nie do końca trzeźwa. Nikt jednak już nie zwracał na to uwagi, bo tak się zachowywała na co dzień. Zachichotała.
— Dzień dobry dyrektorze i szanowna rado pedagogiczna — ukłoniła się wpół, zajmując zaraz swoje miejsce. — Wicedyrektor? Sądziłam, że to już dawno wiadome, że Leslie nim zostanie w nadchodzącym roku — wzruszyła ramionami, rozglądając się po zebranych. — Znaczy tak, profesor McBride to odpowiednia osoba na to stanowisko, zupełnie popieram tę kandydaturę całym sercem — odchrząknęła, przyjmując poważny wyraz twarzy.
#12
Larrain już planował się odezwać, być może nawet poprzeć kandydaturę trochę wypłoszowatego, ale przynajmniej sumiennego belfra, kiedy do pomieszczenia jak huragan wpadła stażystka Doroszenko, przerywając mu procesy myślowe. Słychać ją było już od połowy korytarza, a jednak jakimś cudem ona też zdołała wysłuchać, co też działo się w pokoju nauczycielskim - to się nazywa talent!
Przynajmniej Ignacy nie był jedyną osobą po spożyciu tego dnia w pracy.
- Talent jasnowidzenia, co? - uśmiechnął się do roztrzepanej dziewczyny, butem pomagając jej odsunąć sobie krzesło tak, żeby nie wywaliła się przy okazji pod stół. Nie była pod tym względem taką kaleką jak niektórzy obecni, ale kto wie ile procentów pływało w jej krwi aktualnie? Później zapyta ją i kolegów, czy nie chcą wpaść na kilka szotów do skrzydła wieczorem.
- Jak dla mnie całkiem rozsądny plan, ręce i nogi ma. - odpowiedział w kwestii wybierania wicedyrektora. Niech będzie i ten, przynajmniej wiadomo, że się szkołą przejmuje i świata poza nią nie widzi.

Remus
Remus był zbyt smarkaty, aby podawać kandydaturę na wicedyrektora. Przecież on się na tym nie znał! Palnąłby jakieś głupstwo i wszyscy by się śmieli. Nie znał się, ani na zarządzaniu szkołą, ani na ludziach, więc trudno było zgadywać, kto też by się nadawał. Patrzył na zebranych z zainteresowaniem, czy sam się zgłosi. Może ktoś był na tyle odważny? Czym w ogóle zajmował się wicedyrektor? Gdy Gethen zaproponował kandydaturę profesora McBride, Remus sam nie wiedział, co odpowiedzieć, postanowił więc wtopić się w tłum. Nie dla niego jakieś głosowania, w końcu czy to nie Layton sam powinien wybierać, z kim mu się najlepiej współpracuje? Remus dopiero w tym roku przekona się, ile będzie miała Ambro na głowie, jako opiekun domu, a co dopiero tajemnicze stanowisko wicedyrektora.
#13

Layton obserwował wszystkich w milczeniu, przechodząc wzrokiem z jednej osoby na drugą. Przez większość czasu w pomieszczeniu panowała cisza (oczywiście zaraz po tym, jak McBride i Royce się uspokoili) i prawdę mówiąc, poczuł się dużo bardziej zmęczony niż jeszcze kilka chwil temu. Dobrze wiedział, że niewiele osób chciało nakładać na siebie jeszcze więcej obowiązków, ale ostatecznie trzeba było wybrać wicedyrektora. Była to dość poważna posada, będąca bezpośrednim linkiem między nauczycielami a dyrektorem szkoły i wymagała dobrej współpracy nie tylko na dyrektorskim polu ale i nauczycielskim. Głosowanie w tej sprawie było tradycją, której Layton nie miał zamiaru porzucać.

Kiedy wreszcie padło nazwisko, odetchnął z ulgą. Zarówno dlatego, że cieszył się, iż sam nie będzie musiał nikogo proponować, ale i też dlatego, że zaproponowano osobę, na którą zdecydowanie sam z chęcią był zagłosował. Już miał coś powiedzieć na ten temat, kiedy do pomieszczenia wtoczyła się Doroszenko, jak gdyby nigdy nic, w dodatku jeszcze włączając się do dyskusji.

— Zaskakujące, Doroszenko, skoro nawet profesor Brennan nie wiedziała, że będzie opuszczać szkołę do tego miesiąca. Zajmij miejsce bez robienia większego zamieszania. Mam nadzieję, że to będzie twoje ostatnie spóźnienie w tym roku szkolnym. — Powiedział, drapiąc się po brodzie, a potem rozejrzał po reszcie obecnych, jakby próbując sobie przypomnieć, co właściwie chciał powiedzieć.

— Ach tak, głosowanie. O ile sam Leslie nie ma nic przeciwko pełnieniu tej funkcji, prosiłbym każdego kto popiera jego kandydaturę o podniesienie ręki.


Następna kolejka 13 września.
#14
Leslie musiał przyznać, że nie spodziewał się, by ktokolwiek wymienił jego imię, ze zdumieniem zerknął więc na Gethena, kiedy ten zabrał głos. Chwilę później zaś nie miał nawet możliwości na posłanie pannie Doroszenko spojrzenia, kiedy ta wparowała do sali spóźniona, bo zwyczajnie oblał się rumieńcem, słuchając słów kolejnych nauczycieli i prawników szkoły.
Kiedy Layton zwrócił się bezpośrednio do niego, McBride był już w stanie całkowitego zburaczenia i roztargnienia.
- Ja... To znaczy... To byłby dla mnie zaszczyt, znaczy, jeśli uważacie, że się nadaję... - wyszło mu trochę pokrętnie, ale to dlatego, że zwyczajnie nie był przyzwyczajony do bycia chwalonym publicznie, o tak jawnych przejawach uznania jego osoby nie wspominając.
W najśmielszych snach nie spodziewałby się, że mógłby zajść równie daleko, by być chociaż branym pod uwagę na jedną z najważniejszych pozycji w Hogwarcie! A że oznaczało to jeszcze więcej pracy..? O tym, prawdę mówiąc, nawet w tej chwili nie myślał. Jego własne badania i prace znów odejdą na najdalszy z planów, ale było warto, prawda?
#15

Vincent przez większość czasu milczał, pozwalając innym się wypowiedzieć. Jak widać – nie tylko on postanowił zachować dla siebie swoje przemyślenia i dopiero Scamander zgłosił kandydaturę Lesliego. Oczywiście, że się z nią zgadzał! Nie znaczyło to jednak, że się na nią cieszył. To znaczy, cieszył się tym, że Leslie miał dostać awans. Nie podobało mu się to, że będzie miał przez to więcej pracy i mniej czasu... dla niego. Cóż, nigdy nie mówił, że nie był ani trochę samolubny.

— Oczywiście, że się nadajesz. — Powiedział zdecydowanym tonem, po czym jako pierwszy ze wszystkich podniósł rękę, biorąc udział w głosowaniu. Sam dobrze wiedział, że nie było w szkole nikogo, kto nadawałby się na pozycję wicedyrektora lepiej niż McBride. Niestety.

#16

Kaylin, prawdę mówiąc, chciała mieć już tą cała radę za sobą. Im dłużej trwało spotkanie tym mniej czasu na odpoczynek pomiędzy karmieniem dziecka miała i zdecydowanie jej się to nie podobało. Zazwyczaj była bardziej oddana szkole i inicjatywom, jakie trzeba w niej było podjąć, ale... Cóż, była po prostu strasznie zmęczona. Bardziej niż zwykle, a przecież zawsze miała problemy ze zdobywaniem odpowiedniej ilości snu. Podniosła więc rękę bez słowa, głosując na Lesliego nie tylko dlatego, że chciała już iść do domu, ale też dlatego, że naprawdę uważała, że będzie się dobrze spisywać jako wicedyrektor. Gdyby trafiło na kogoś, kogo uważała za całkowicie nieprzygotowanego do takiego zadania z pewnością zagłosowałaby przeciwko nawet, jeżeli musiałaby zostać dłużej i nie odpocząć wystarczająco przed powrotem do dzieci.


Ambrosia
Ambrosia w żadnym wypadku nie była obrażona na Remusa, ani tym bardziej na Gethena. Przez zupełny przypadek wybrała najbliższe wolne miejsce, które okazało się znajdować obok szkolnego pielęgniarza. Weasley w dalszym ciągu stresowała się tymi wszystkimi spotkaniami w pokoju nauczycielskim, ale także tymi z dyrektorem Lestrange. Oczywiście przenigdy nie przyznałaby się do tego Bunny.
Wzdrygnęła się odrobinę, kiedy do pokoju wkroczyła spóźniona Ksenia. Lubiła dziewczynę i naprawdę nie chciała, aby wyleciała ze szkoły przez swoje roztrzepanie.
Nieśmiało podniosła rękę do góry oczywiście będąc za kandydaturą Leslie'go na stanowisko wicedyrektora. Bo jak nie on, to kto lepiej mógłby się do tego nadawać?

Gethen
Kiedy już przełamał ciszę panującą w sali spojrzał na Ignacego, który poparł jego pomysł. Gethen raczej był przekonany o tym, że wszyscy tutaj lubili Lesliego i widzieli, jak wiele wysiłku wkłada w swoją pracę w Hogwarcie. Poza tym, na tę chwilę raczej nie było nikogo wśród nich, kto by się na to stanowisko nadawał. McBride musiał co prawda popracować nad swoją pewnością siebie, ale to zapewne kwestia czasu. Teraz Gethen chciał wesprzeć kuzyna i służyć mu pomocą, jeśli Leslie zostanie przygnieciony przez nadmiar obowiązków.
W międzyczasie w wielkim stylu do pokoju nauczycielskiego wpadła Doroszenko. Na co Gethen tylko pokręcił głową z rozbawieniem, ale przy tym w zupełności nie pochwalał spóźniania się. W końcu tego nie znosił i bardzo konsekwentnie temperował uczniów, że na jego zajęcia się nie powinno spóźniać.
Przyjęcie przez Lestrange tej kandydatury było dobrym znakiem. Dlatego też Scamander posłał Lesliemu przyjazny uśmiech i poniósł rękę popierając wybór kuzyna na wicedyrektora.
#17

Layton jeszcze przez chwilę rozglądał się po pomieszczeniu, patrząc na podnoszone przez współpracowników ręce. Kilka osób wstrzymało się od głosu, większość jednak – łącznie z nim samym – zagłosowała za awansem McBride'a na wicedyrektora. Lestrange mógł więc odetchnąć z ulgą kiwając głową z zadowolenia.

— Widzę, że zadecydowaliśmy prawie jednogłośnie. Gratuluję awansu. — Uśmiechnął się do Lesliego, jednocześnie gratulując ale i odrobinę współczując. Przynajmniej oboje będą tak samo niewyspani i zestresowani, po równo dla wszystkich! To znaczy – dla niego i McBride'a.

— Kwestie dyrektorskie załatwimy po spotkaniu rady, teraz jednak należałoby poruszyć jeszcze inne kwestie. Mam nadzieję, że wszyscy przygotowali już plany nauczania na ten rok, chciałbym żebyście złożyli je na moim biurku przed wyjściem. Powinniśmy także rozplanować tegoroczne wydarzenia szkolne. Ktoś chciałby coś dodać?


[spoiler2]

Głosy

Layton: ZA
Leslie: -
Vincent: ZA
Gethen: ZA
Ambrosia: ZA
Cassian: brak
Kaylin: ZA
Remus: brak
Ksenia: ZA (mimo braku odpisu w tej kolejce i podniesienia ręki uznaję jej odpowiedź w poprzedniej kolejce za TAK)
Inigo: ZA (mimo braku odpisu w tej kolejce i podniesienia ręki uznaję jego odpowiedź w poprzedniej kolejce za TAK)
Lorna: ZA (uznaję, że NPC głosują tak, jak większość graczy)
Jamison: ZA (uznaję, że NPC głosują tak, jak większość graczy)

Wynik: 9/11[/spoiler2]
Nastepna kolejka 16 września.
#18

Kaylin była zbyt zmęczona, by zauważyć, że jej mąż nawet nie zagłosował. Była za to bardzo szczęśliwa, że wicedyrektorem został Leslie – sądziła, że należało mu się to, jak nikomu innemu. Miała tylko nadzieję, że nie zamęczy się na śmierć. W normalnych okolicznościach zaoferowałaby mu swoją pomoc, ale w tej chwili nie miała czasu zając się nawet sobą, a co dopiero nim. Może za jakiś czas, gdy mały Caspian przestanie potrzebować jej aż tak często?

Kiwnęła głową potwierdzająco. Miała przygotowany plan zajęć na ten rok od dawna. Zaczęła go pisać, gdy tylko dostała wiadomość o awansie i, jak można się było po niej spodziewać, bardzo się do niego przyłożyła. Miała nadzieję, że dyrektor nie będzie mieć żadnych zastrzeżeń do tego, co i w jaki sposób chciała uczyć w tym roku szkolnym. Kiedy Layton zapytał o to, czy chcieli coś dodać do wydarzeń szkolnych siedziała cicho, organizację Koła Przyrodniczego omówiła z nim jeszcze pod koniec poprzedniego roku szkolnego więc nie musiała o niczym nowym go informować. Była jednak ciekawa, czy inni nauczyciele zamierzali zorganizować w tym roku coś ciekawego.

#19

Kiedy głosowanie dobiegło końca, Vincent uśmiechnął się do Lesliego, klepiąc go pokrzepiająco po plecach. Czy zatrzymał na nich rękę na zdecydowanie dłużej, niż wypadało? Cóż, być może, ale ostatecznie zabrał ją, by podrapać się po własnej brodzie. Plan zajęć miał gotowy, nie planował też żadnych ekstra wydarzeń. Głównie dlatego, że pomagał już z organizacją Turnieju i nie wiedział, czy będzie miał wystarczająco czasu nawet biorąc pod uwagę to, że planował zrezygnować z pracy w Ministerstwie. Teraz, kiedy Leslie awansował na wicedyrektora spodziewał się, że będzie mu z tym pomagał, bo było to zdecydowanie za dużo pracy, jak na jedna osobę, wliczając w to wszystkie przedmioty i koła, którymi McBride się zajmował.

— Czy ja dobrze słyszałem coś o jakimś przedstawieniu? Informacja dotarła do mnie drogą pantoflową. — Parsknął cicho, odwracając się na chwilę w stronę Gethena, bo z tego co słyszał, podobny pomysł padł gdzieś w obrębie McBride'a, Doroszenko i właśnie Scamandera. Wątpił w ogarnięcie tej sprawy przez samą Ksenię, a Leslie miał tyle na głowie, że pewnie wszystko wyląduje na głowie Gethena. O ile oczywiście nadal coś takiego planowali, ostatnią rozmowę na ten temat z Lesliem odbył jeszcze jakoś przed wakacjami.


Gethen
Scamander naprawdę się cieszył z awansu kuzyna, co prawda teraz będzie mniej okazji do swobodnej rozmowy i spotkania się pomiędzy lekcjami albo i po nich. Ale czyż właśnie Leslie nie realizował swoich marzeń związanych ze szkołą? Dlatego też Gethen odważył się zabrać głos i zaproponować kandydaturę McBride'a.
Kiedy dyrektor przeszedł do kolejnych kwestii pokiwał głową. On co prawda sobie taki plan rozpisał na więcej niż rok, lecz wiedział, że może być różnie i należy być elastycznym. Sporo czasu w zeszłym roku zajęło mu analizowanie, co było poruszane w czasie poprzednich lat, zanim on tutaj się pojawił.
Odnośnie innych uwag i spraw Scamander nie miał w tej chwili nic do zgłoszenia. Dlatego też tylko pokręcił głowa i zerknął później w stronę Ambrosii, czując się trochę nieswojo, że jej nie ma tuż obok. Ale nie napatrzył się za długo, ponieważ Vincent zwrócił uwagę na przedstawienie i spojrzał w jego stronę wymownie. Historyk spiął się i wyprostował na swoim krześle.
- Um... owszem. Mam... mamy zamiar kontynuować przygotowania w ramach spotkań grupy teatralnej. - Pokiwał głową i zaraz sięgnął do swojego notatnika, który przyniósł ze sobą. Otworzył go na jednej ze stron, która była obklejona różnymi znacznikami. Poprawił okulary i zerknął co tam było wypisane.
- Dlatego planowałem wystawienie sztuki jakoś po nowym roku... może w ramach Vali's day albo w trakcie większej przerwy pomiędzy szkolnymi wydarzeniami. O czym chciałem porozmawiać z panem dyrektorem po pierwszym spotkaniu z uczniami... kiedy to ustalę ilość chętnych do gry. - Spojrzał w końcu w stronę Laytona.
#20
Głosowanie się rozpoczęło i ani się Leslie obejrzał, a Layton już gratulował mu przyspieszonego awansu. McBride czuł, że jeszcze nie raz tego wszystkiego pożałuje, ślęcząc po nocach nad jakimiś papierami i załatwiając sprawy za Lestrange'a, ale chwilowo o tym nie myślał, bo... Po prostu się cieszył.
Zarumieniony jak panna na wydaniu, wykonując trochę żałosny (biorąc pod uwagę, że wciąż wpół siedział na krześle) ukłon.
- Zrobię co w mojej mocy, żeby nie zawieść pokładanych we mnie nadziei. - odezwał się trochę łamiącym od tych wszystkich emocji głosem, dobrze więc, że szybko zmienili temat.
I tak, oczywiście, że miał swój plan na ten rok! Tak się złożyło, że rozpisał też Zaklęcia użytkowe na wszelki wypadek... No i, jak się okazało, całkiem dobrze, że znalazł na to kilka chwil, bo teraz obudziłby się z ręką w nocniku!
Uśmiechnął się zaraz na wspomnienie o wystawianiu sztuki. To prawda, że bardzo chciał brać w tym wszystkim udział, ale zaczynał się martwić, że główna część przygotowań faktycznie spadnie na Gethena, jak tak dalej pójdzie.
- Tak jak rozmawialiśmy, chętnie pomogę z przesłuchaniami i przygotowaniami, na ile dam radę. - wtrącił w kwestii przedstawienia. Miał dużo pracy, ale nie zostawiłby Gethena samego z tym wszystkim!
- Trzeba to będzie tylko tak ustalić, żeby nie koligowało z Balem Wiosennym i Turniejem Pojedynkowym. - dodał jeszcze, kiedy weszli w temat dat.




Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości