Lance nie myślał chwilowo nad tym, czy zmienił zdanie, czy nie... Głównie dlatego, że nie chciał się przed sobą do końca przyznawać, że w ogóle miał co do niej jakiekolwiek wątpliwości. Ale mniejsza z tym, teraz miał istotniejsze sprawy na głowie, mógł więc wyrzucić nieprzyjemne myśli o własnym tchórzostwie za okno.
Pokiwał głową w odpowiedzi na kolejne słowa Reiny.
- Zero Pokemonów. Biorąc pod uwagę reakcję Zubata podejrzewam, że wcześniej tak nie było. - odparł dość ponurym tonem. Biedny nietoperz, musiał najeść się mnóstwo stresu tego dnia. I oberwanie piłką w paszczę było najmniejszym z jego problemów.
- Jak na razie nie idzie im nazbyt sprawnie. - skomentował kwaśno, kiedy dziewczyna wyraziła nadzieję związaną z policyjną zaradnością w kwestii znikających Pokemonów. On sam nieszczególnie łudził się, że oficerom z Hammerlocke i okolic faktycznie uda się rozwiązać sprawę w satysfakcjonujący sposób.
Pokiwał głową w odpowiedzi na kolejne słowa Reiny.
- Zero Pokemonów. Biorąc pod uwagę reakcję Zubata podejrzewam, że wcześniej tak nie było. - odparł dość ponurym tonem. Biedny nietoperz, musiał najeść się mnóstwo stresu tego dnia. I oberwanie piłką w paszczę było najmniejszym z jego problemów.
- Jak na razie nie idzie im nazbyt sprawnie. - skomentował kwaśno, kiedy dziewczyna wyraziła nadzieję związaną z policyjną zaradnością w kwestii znikających Pokemonów. On sam nieszczególnie łudził się, że oficerom z Hammerlocke i okolic faktycznie uda się rozwiązać sprawę w satysfakcjonujący sposób.
I wanna be… [Lance w poszukiwaniu uznania]
