Lance scrollował palcami mapę na niedużym w gruncie rzeczy monitorze, zamyślony. Nie należał do grupy ludzi, którzy szliby na żywioł... Przynajmniej nie z własnej woli. Wolał zaplanować wszystko porządnie i przygotować się jak najlepiej na każdą czekającą go okoliczność. Podjęcie próby podbijania gymów wydawało się ekscytującą perspektywą, ale z drugiej strony chłopak był praktycznie stuprocentowo pewien, że nie zdążyłby złapać odpowiednio dużo pokemonów, zanim dotrze do Stow-on-Side, o wytrenowaniu ich do poziomów wystarczających, żeby nie zrobić z siebie durnia, nawet nie wspominając.
Wyglądało na to, że życie zadecydowało za niego, po raz kolejny.
- Ruszymy w tą stronę, co ty na to? - mruknął w końcu do Dreepy'ego, palcem wskazując na czerwony pasek drogi znajdujący się po prawej od "jego" kropki i całego Hamerlocke.
Skoro zadecydowali, to chyba nie było na co czekać, prawda? Lance upewnił się, że ma ze sobą wszystko czego potrzebuje, w tym wygodne buty przeznaczone do łażenia po jakiś cholernych lasach i polach, zarzucił plecak na ramię i nadszedł czas na opuszczenie akademika.
Wyglądało na to, że życie zadecydowało za niego, po raz kolejny.
- Ruszymy w tą stronę, co ty na to? - mruknął w końcu do Dreepy'ego, palcem wskazując na czerwony pasek drogi znajdujący się po prawej od "jego" kropki i całego Hamerlocke.
Skoro zadecydowali, to chyba nie było na co czekać, prawda? Lance upewnił się, że ma ze sobą wszystko czego potrzebuje, w tym wygodne buty przeznaczone do łażenia po jakiś cholernych lasach i polach, zarzucił plecak na ramię i nadszedł czas na opuszczenie akademika.
I wanna be… [Lance w poszukiwaniu uznania]
