Vincent od kilku lat uważał wakacje za najgorszy czas w roku i robił wszystko, żeby być podczas nich najdalej od swojej posiadłości w Londynie. Zabierał dzieci na różne wyjazdy i zostawał po godzinach w Ministerstwie. Wszystko, byle spędzać jak najmniej czasu z nadętą żoną, której sam widok przyprawiał go o mdłości. W tym roku jednak, musiał to przyznać, nie był aż tak szczęśliwy z powrotu do szkoły. Ostatni miesiąc spędził szczególnie dobrze i myśl o tym, że trzeba było wrócić do rzeczywistości nieszczególnie mu się podobała. Pocieszało go chyba tylko to, że planował złożyć wypowiedzenie na ręce Florence Crouch i skupić się na pracy w Hogwarcie – dzięki czemu nie będzie musiał podróżować non stop między Londynem a Hogsmeade. W końcu nie musiał się też przejmować tym, że nie będzie widywał najmłodszej z jego pociech – Beatrice zaczynała w tym roku Hogwart, co dodatkowo przemawiało za tym, żeby spędzał w szkole więcej czasu. Nie mówiąc już o planach, jakie mieli z Lesliem...
Do pokoju nauczycielskiego dotarł dość późno, ostatecznie jednak stwierdził, że przynajmniej się nie spóźnił – nawet, jeżeli w pomieszczeniu znajdowali się już prawie wszyscy. Przywitał się kiwnięciem głową a potem skierował w stronę Lesliego, siadając na miejscu obok niego i dosłownie na chwilę kładąc mu rękę na ramieniu, ściskając ją lekko w geście przywitania.
— Dużo straciłem? — Spytał szeptem, przysuwając się do McBride na tyle, by nikt inny go nie usłyszał.
Rada pedagogiczna | Cała kadra Hogwartu