Ona sama nie zdziwiłaby się, gdyby to wszystko było po prostu drwina losu. W przeciwieństwie do niego nie miała w ogóle doświadczenia, jeżeli chodziło o długotrwałe związki, nie była stworzona do małżeństwa i na pewno nie miała instynktu macierzyńskiego. Im bardziej się nad tym zastanawiała, tym większą katastrofę widziała oczami wyobraźni. Czasem zazdrościła mu optymizmu, z którym podchodził do tego, co ich czekało. Z drugiej strony – był rodzinnym typem, który już wychował dwie córki, czemu miałby się stresować kolejnym dzieckiem? Miał też już żonę i z pewnością brakowało mu jej przez wiele lat. W takich chwilach jak ta docierało do niej, że najbardziej bała się tego, że nie będzie tak perfekcyjna, jak obraz jego wspomnień.
— Nie zaprzeczyłeś, że jestem beczką. — Dodała, kręcąc palcem przed jego nosem i po chwili wybuchając śmiechem. Może i nie była aż tak gruba w jego oczach, ale dobrze wiedziała, że jej ciało nigdy nie będzie już takie samo. A, jak zapewne dobrze wiedział, wygląd miał dla niej ogromne znaczenie. Rodzenie dzieci miało to do siebie, że pozostawiało ślady, które nie były szczególnie atrakcyjne.
— Byłabym wdzięczna, gdyby przestał trenować podczas pobytu w moim brzuchu. Możesz mu to powiedzieć? — Dla niej nie miało znaczenia, czy będzie to dziewczynka czy chłopiec. Prawdę mówiąc, nie do końca była do tego dziecka przywiązana, do czego oczywiście nie mogła się przyznać – raczej nie byłoby to odebrane zbyt pochlebnie.
Ślub | Cecille & Inigo
