Cecille nigdy nie wierzyła w miłość, szczególnie taką, która miałaby wywrócić jej samej świat do góry nogami. Była pewną siebie, niezależną kobietą, której mężczyźni byli potrzebni do zapewnienia dobrego życia, nie do miłości. Jak to się więc stało, że skończyła w tym miejscu? Ubrana w suknię ślubną, z bachorem w brzuchu i z sercem bijącym tylko dla jednego mężczyzny? Cóż, z cała pewnością oszalała – nie było na to innego wyjaśnienia. W końcu zakochanie było równe szaleństwu, czyż nie?
— Myślę, że dla niektórych posiadanie takiego domu i ziemi jest oznaką bogactwa. — Parsknęła cicho, spoglądając na niego rozbawiona. Ją dużo bardziej interesowały faktyczne pieniądze, za które można było kupować sukienki i biżuterię, ale hej – nie wszyscy chcieli tego samego.
— Myślisz, że możemy zostać tu jeszcze przez chwilę? — Mruknęła cicho prosto do jego ucha, zarzucając mu ręce na szyję i cmokając w zarośnięty policzek.
Ślub | Cecille & Inigo
