Kaylin nie była szczególnie podekscytowana macierzyństwem i, prawdę mówiąc nie mogła się doczekać, aż dzieci będą na tyle samodzielne, żeby radziły sobie same. Strasznie dużo było z nimi kłopotów! Z jednej strony było to podobne do opieki nad magicznymi stworzeniami, a z drugiej całkowicie inne. Małe zwierzęta można było zostawić samym sobie na kilka godzin i w spokoju iść do pracy. A dzieci? Przez kilka pierwszych lat życia nawet nie było o tym mowy!
— Dyrektor Lestrange wolał zatrudnić chorowitego staruszka, któremu co chwila wypada dysk albo coś innego i trzeba go zastąpić, niż dać mi awans. Wydaje mi się, że to dość jasne podkreślenie tego, że z dziećmi nie mam co liczyć na jakikolwiek rozwój kariery. Szczególnie tej nauczycielskiej. Nie jestem pewna, czy pozwoli mi zostać na stażu, jeżeli będę musiała spędzać dużo czasu z drugim dzieckiem w domu przez pierwszych kilka miesięcy szkoły.
Im nas więcej tym weselej | Kaylin & Inigo
