Dobrą zabawę z aportowaniem z pewnością dało się mieć bez wydawania masy pieniędzy na sprzęty, które miały zupełnie inne przeznaczenie. A skoro o tym mowa, może lance powinien się rozejrzeć za jakąś piłką do aportowania? Dreepy'emu z pewnością nie zaszkodziłoby trochę się poruszać. W końcu treningi to nie tylko i wyłącznie walki, ale i wyrabianie sobie kondycji.
— Mordred nazywa wszystko, co nie przejawia śladów agresji dziewczyńskim. Nie chcę nic mówić, ale jego paniczne uciekanie przed czymkolwiek, co mogłoby nie być męskie jest dość niepokojące. — Reina nie wydawała się być jakoś szczególnie przejęta tym, co mówił brak Lance'a. Z drugiej strony wyglądała na odrobinę urażoną tak czy siak. Może zdanie młodszego z braci było dla niej jednak istotne?
— Poza tym, co złego w dziewczyńskich rzeczach, co? Podczas pokazów przynajmniej Pokemony nie muszą robić sobie nawzajem krzywdy, żeby jeden z drugim trenerem poczuli, jak im w spodniach robi się ciasno. — Prychnęła pod nosem, zdecydowanie mając swoje zdanie na ten temat. Nie wszystkie walki trenerów były pełne przemocy. Nie wszyscy trenerzy zmuszali swoje Pokemony do walki. Ale zdarzały się takie przypadki – wykorzystywanie tych biednych stworzeń w dziedzinie trenerskiej było dużo powszechniejsze niż pokazowej.
— Naprawdę nie wiesz? — Parsknęła w końcu cicho, odrobinę zmieniając ton. — To oczywiste, głuptasie. Podczas pokazów Pokemony muszą wykazać się zwinnością, prędkością, nie tylko swoim wyglądem. To bardziej pokaz talentów z naciskiem na ładnie wyglądający show, niż paradowanie w kieckach od projektantów mody.
I wanna be… [Lance w poszukiwaniu uznania]