Żadne z nich nie mogło nazwać się doświadczonym – czy to w temacie pokazów czy pojedynków. Gdyby było inaczej nie byłaby to ich pierwsza podróż a torby pełne byłyby PokeBalli zamieszanych przez najróżniejsze Pokemony. W tej chwili jednak mieli tylko po jednym towarzyszu, co było idealną motywacją do tego, żeby jednak ruszyć na podbój świata Pokemonów.
— Zobaczymy, które z nas złapie ich więcej, co? — Reina zaśmiała się pod nosem, przyspieszając w stronę bram miasta. Najwidoczniej nie miała zamiaru się ociągać. Ponura w tym czasie ruszyła jej śladem – dosłownie chwile po tym, jak Dreepy ziewnął przeciągle, otwierając zaspane oczka gdy został pogłaskany. Szybko jednak zasnął znowu – nic dziwnego, w końcu ciagle był dzieckiem. O ile ducha prehistorycznego Pokemona można było tak nazwać.
I wanna be… [Lance w poszukiwaniu uznania]