Wołanie Reiny nie przyniosło oczekiwanego skutku. Dziewczyny ani jej Pokemona nie było ani widać ani słychać. Wątpliwe jednak było, by coś im się stało – nie było słychać żadnych hałasów a kto jak kto, Reina z pewnością nie dałaby się skrzywdzić w ciszy.
— Dreeee… Dreeeepy! — Pokemon odpowiedział dość jasno dając do zrozumienia tonem, że wiedział tyle samo, co Lance. A że było to praktycznie nic? Cóż, nic nie dało się z tym zrobić.
Ostatecznie więc cała ekspedycja ruszyła śladem Zubata, który kierował się wgłąb lasu. Kilka minut później, po przetarciu się przez pierwsza warstwę krzaków i zarośli Lance dotarł do miejsca, które z pewnością było domem Zubata. Wejście do dużej jaskini stało przed nim otworem – szybko jednak dostrzegli coś innego, co zwróciło ich uwagę. Na ziemi przed wejściem klęczała Reina próbując coś podnieść a Ponyta pochylała się nad tym zainteresowana.
I wanna be… [Lance w poszukiwaniu uznania]