Złapanie złodzieja, który uciekał drogą powietrzną z pewnością nie było łatwe. Szczególnie dla świeżo upieczonego trenera z dwójką Pokemonów, które chociaż potrafiły latać... Cóż, z pewnością nie uleciałyby szczególnie daleko. Zwłaszcza, gdy trop urywał się jeszcze na ziemi. Czy było więc coś, co jeszcze mogli zrobić? Całe szczęście, że w okolicy pojawiła się wreszcie oficer Jenny!
— Żadnych? — Spytała zdziwiona, sięgając ręką po kawałek materiału, który pokazał jej Lance. Growlithe od razu pojawił się przy nich, wąchając siatkę i od razu szukając tropu. Niestety i on zatrzymał się w tym samym miejscu, w którym wcześniej urywał się ślad.
— Nie wygląda to za dobrze. — Kobieta skomentowała sytuację pod nosem, po czym wyciągnęła małe urządzenie, którym – jak Lance mógł się domyślić – próbowała powiązać się z policyjną bazą danych. Prawdopodobnie po to, żeby złożyć raport. Chwilę później dało się dostrzec, że bardzo zbladła.
— Niemożliwe... — Szepnęła pod nosem, przeglądając raporty.
I wanna be… [Lance w poszukiwaniu uznania]