Nawet gdyby Dreepy i Zubat były w stanie polecieć kawałek to... Lance by nie był. Nie dało się więc ukryć, że mieli problem i to niestety taki, którego nawet policjantka na motorze nie była w stanie za bardzo rozwiązać.
Zapytany o Pokemony w jaskini tylko potrząsnął głową. Żadnych, całkowicie.
- W okolicy trafiliśmy tylko na te dwa Zubaty: jeden, który wpadł na nas na drodze... - tu kiwnął ręką w kierunku swojego nowego nietoperza.
- No i ten ranny, którego Reina zabrała do PokeCenter... Nie wie pani czy wszystko z nim w porządku? - wcisnął jeszcze kolejne pytanie, zanim oficer Jenny zdążyła skontaktować się ze swoją przenośną bazą danych.
Widząc, jak zbladła nagle, odruchowo podszedł jeszcze bliżej, próbując zorientować się w sytuacji, nawet jeśli oznaczałoby to zajrzenie jej przez ramię.
- Co się dzieje? Policja wie kto za tym stoi? - wyrzucił, poddenerwowany.
Zapytany o Pokemony w jaskini tylko potrząsnął głową. Żadnych, całkowicie.
- W okolicy trafiliśmy tylko na te dwa Zubaty: jeden, który wpadł na nas na drodze... - tu kiwnął ręką w kierunku swojego nowego nietoperza.
- No i ten ranny, którego Reina zabrała do PokeCenter... Nie wie pani czy wszystko z nim w porządku? - wcisnął jeszcze kolejne pytanie, zanim oficer Jenny zdążyła skontaktować się ze swoją przenośną bazą danych.
Widząc, jak zbladła nagle, odruchowo podszedł jeszcze bliżej, próbując zorientować się w sytuacji, nawet jeśli oznaczałoby to zajrzenie jej przez ramię.
- Co się dzieje? Policja wie kto za tym stoi? - wyrzucił, poddenerwowany.
I wanna be… [Lance w poszukiwaniu uznania]
