Leslie zawsze miał mieszane uczucia co do święta zakochanych. W tym roku różnica była tylko taka, że nie miał na nie żadnych odgórnie narzuconych planów - zawsze obejmowały one spotkanie z Rose, co od ich spotkania w grudniu raczej nie mogło już mieć miejsca. Tak więc nie pozostało mu nic innego, jak tylko zgłosić się do pilnowania dzieciaków wychodzących do Hogsmeade, licząc, że znajdzie jakiś w miarę cichy kąt w herbaciarni, gdzie będzie mógł napić się czegoś ciepłego i pomyśleć na spokojnie.
Nie zdążył jednak dotrzeć nawet do Tisanerie Beaufort, kiedy jego oczom ukazał się obrazek wyjątkowo smętny w swej naturze. Nikt inny, jak sam profesor Royce, do którego prawie nie odzywał się przez ostatnie dwa miesiące, wykonał wyjątkowo piękny piruet na zlodowaciałej drodze i z hukiem obił sobie dupsko o zmarznięte kamienie. Zostawienie go w takiej sytuacji nie wchodziło w rachubę, nawet jeśli Leslie miał trochę ochotę uciec mu z oczu w pośpiechu.
Zamiast uciekać jednak, zebrał się w sobie, wepchnął okulary głębiej na nos i podszedł do mężczyzny ostrożnie, by samemu nie podzielić jego losu.
- W porządku? - odezwał się, wyciągając do niego rękę. Nie był silny, a Royce był mniej więcej dwa razy większy od niego w każdą stronę, więc ta pomoc pewnie na niewiele mu się zdała, ale przynajmniej zaoferował, tak?
Nie zdążył jednak dotrzeć nawet do Tisanerie Beaufort, kiedy jego oczom ukazał się obrazek wyjątkowo smętny w swej naturze. Nikt inny, jak sam profesor Royce, do którego prawie nie odzywał się przez ostatnie dwa miesiące, wykonał wyjątkowo piękny piruet na zlodowaciałej drodze i z hukiem obił sobie dupsko o zmarznięte kamienie. Zostawienie go w takiej sytuacji nie wchodziło w rachubę, nawet jeśli Leslie miał trochę ochotę uciec mu z oczu w pośpiechu.
Zamiast uciekać jednak, zebrał się w sobie, wepchnął okulary głębiej na nos i podszedł do mężczyzny ostrożnie, by samemu nie podzielić jego losu.
- W porządku? - odezwał się, wyciągając do niego rękę. Nie był silny, a Royce był mniej więcej dwa razy większy od niego w każdą stronę, więc ta pomoc pewnie na niewiele mu się zdała, ale przynajmniej zaoferował, tak?
Walentynki 1939