Przez chwilę jeszcze Vincent wpatrywał się w McBride'a, a gdy ten złożył swoje zamówienie sam zajrzał do menu na szybko. Zdążył przejrzeć tylko walentynkową ofertę, nie chcąc przedłużać procesu zamawiania. W herbaciarni i tak był ogromny tłok, a pracowników nie za wielu. Co było widać chociażby po tym, że Larrain wskoczył za bar pomóc tej swojej narzeczonej. Przynajmniej będą mieli dobry dochód, nie?
— To może... Biała czekolada i ciastko z wróżbą. — Zamówił szybko, nie do końca zdecydowany, ale przecież nie mogło być źle. Lubił białą czekoladę a ciastko brzoskwiniowe wydawało mu się do niej pasować. W tej chwili bardziej męczył go dosłowny ból dupy niż to, co będzie pił czy jadł. Byle się ogrzać i nie umrzeć za szybko, o.
— To... Eee... Jakieś plany na dzisiaj? — Zapytał, gdy Farbridge odszedł od ich stolika.
Walentynki 1939