Całe szczęście, że zgadzali się co do rozlewania stałym bywalcom. Ona na przykład, bardzo chętnie by się w tej chwili napiła. I może nawet wciągnęła coś przy okazji. W końcu takie mieszanki idealnie działały na stres, a to, o czym mieli rozmawiać nie należało do mało stresujących sytuacji. Niestety. Oczywiście nie chodziło o to, że miałby ją zostawić – wręcz przeciwnie, trochę spodziewała się tego, że nawet będzie z tego powodu całkiem zadowolony. Był dość rodzinnym typem nawet, jeżeli niekoniecznie chciał babrać się w takich sprawach od nowa. A ona? Ona była przerażona.
— Może ta jego panna w końcu trafi na kogoś, kto zrobi jej dzieciaka i zaciągnie do ołtarza. Ale on? Nie wiem, mam wrażenie, że on prędzej poślubi Hogwart niż kogoś innego. — Stwierdziła. Znała Lesliego już na tyle dobrze by wiedzieć, że nie człapał się do takich zobowiązań. Może i myślał, że chciał dzieci i rodziny, ale zawsze najpierw myślał o pracy. Jak tak dalej pójdzie to nigdy nie znajdzie sobie na to czasu. No i jeszcze to jego zauroczenie nauczycielką z dawnych lat... Cecille nie wiedziała za dużo, ale była pewna, że miało to coś wspólnego z tym zerwaniem.
— Doprawdy? Widzę, że wam w tym Hogwarcie miłość kwitnie. Jakieś gorętsze ploteczki? — Po tych słowach skończyła przygotowywać kolejne zamówienie.
Walentynki 1939
