Vincent dramatyzował i tyle! Przecież Leslie wcale nie zamierzał olewać swoich obowiązków, po prostu chciał się raz wybrać na imprezę! Czy to aż taki grzech w oczach jaśnie pana Royce'a?
- Nie przypominam sobie, żebym miał z tym jakieś problemy. - burknął, burmusząc się dodatkowo. Przecież nigdy nie opuszczał zajęć! Vincent wmawiał mu jakieś bzdury i był przy tym zwyczajnie niesprawiedliwy.
Po co jechał do Londynu, jeśli nie po to, by spotkać się z Rose? Odchrząknął, nagle dziwnie tą perspektywą zawstydzony.
- Myślałem... Myślałem, że pojadę może na tą randkę w ciemno, którą reklamowali w gazetach. Poznać nowych ludzi i w ogóle... - wymamrotał pod nosem, unikając spojrzenia Royce'a. Głównie dlatego, że wiedział, że tamten będzie go oceniać! Ostatnie, na co miał ochotę, to słuchać jego pouczeń.
- Nie przypominam sobie, żebym miał z tym jakieś problemy. - burknął, burmusząc się dodatkowo. Przecież nigdy nie opuszczał zajęć! Vincent wmawiał mu jakieś bzdury i był przy tym zwyczajnie niesprawiedliwy.
Po co jechał do Londynu, jeśli nie po to, by spotkać się z Rose? Odchrząknął, nagle dziwnie tą perspektywą zawstydzony.
- Myślałem... Myślałem, że pojadę może na tą randkę w ciemno, którą reklamowali w gazetach. Poznać nowych ludzi i w ogóle... - wymamrotał pod nosem, unikając spojrzenia Royce'a. Głównie dlatego, że wiedział, że tamten będzie go oceniać! Ostatnie, na co miał ochotę, to słuchać jego pouczeń.
Walentynki 1939