Widać obaj mieli problemy z zachowywaniem się jak dorośli ludzie, no proszę. W dodatku każdy w innej sytuacji, co kończyło się tym, że przynajmniej pilnowali siebie nawzajem. Mogło wyjść gorzej, prawda?
Leslie uśmiechnął się do rozmówcy ciut niezręcznie, kiedy ten zaoferował, że powie mu później, co było w jego wróżbie. Nie był aż tak wścibski, żeby nie móc żyć bez dowiedzenia się, co los przepowiedział Royce'owi, ale nie chciał mu też odmawiać. Może Vincent potrzebował z kimś o tym porozmawiać, kto wie? Skoro mieli się przyjaźnić, Leslie powinien chociaż spróbować mu pomóc.
- Naprawdę? - mruknął zdziwiony i trochę rozkojarzony, odruchowo rozpinając jeszcze jeden guzik i luzując kołnierzyk, żeby móc odetchnąć wygodniej. Jakie to dziwne, że siedzieli obok siebie i tylko jemu było tak gorąco! Może to efekt jakiegoś zaklęcia?
- Mhm. - skinął krótko głową, kiedy Vincent wspomniał o grach planszowych. Pamiętał, jak najbardziej. Po prostu nie chciał poruszać tego tematu wcześniej, bo... Ze sobą nie rozmawiali, tak?
Leslie uśmiechnął się do rozmówcy ciut niezręcznie, kiedy ten zaoferował, że powie mu później, co było w jego wróżbie. Nie był aż tak wścibski, żeby nie móc żyć bez dowiedzenia się, co los przepowiedział Royce'owi, ale nie chciał mu też odmawiać. Może Vincent potrzebował z kimś o tym porozmawiać, kto wie? Skoro mieli się przyjaźnić, Leslie powinien chociaż spróbować mu pomóc.
- Naprawdę? - mruknął zdziwiony i trochę rozkojarzony, odruchowo rozpinając jeszcze jeden guzik i luzując kołnierzyk, żeby móc odetchnąć wygodniej. Jakie to dziwne, że siedzieli obok siebie i tylko jemu było tak gorąco! Może to efekt jakiegoś zaklęcia?
- Mhm. - skinął krótko głową, kiedy Vincent wspomniał o grach planszowych. Pamiętał, jak najbardziej. Po prostu nie chciał poruszać tego tematu wcześniej, bo... Ze sobą nie rozmawiali, tak?
Walentynki 1939