Głupia, nieistotna wróżba z ciastka dla dzieciaków. Leslie prawie już o niej zapomniał, przechodząc myślami do tematu klubu gier. Nie powstrzymał trochę nieśmiałego uśmiechu słysząc, że Vincent, pomimo tego, że nie rozmawiali ze sobą przez jakieś dwa miesiące, i tak udał się do sklepu w wolnej chwili i wybrał im te nieszczęsne planszówki.
- Co trafiłeś na tej promocji? Ja też planowałem zajrzeć, ale jakoś... Zabrakło mi czasu, prawdę mówiąc. - dodał, zerkając na niego z przepraszającym wyrazem buźki. Rozchełstana pod szyją koszula i rumieniec spowodowany tylko i wyłącznie tą przeklętą herbatą sprawiał, że wyglądał prawie jak kolejny uczniak na walentynkowej randce. Dobrze, że sam siebie nie widział, bo nie wiedziałby pewnie, czy śmiać się czy płakać na taki obrazek.
- Co trafiłeś na tej promocji? Ja też planowałem zajrzeć, ale jakoś... Zabrakło mi czasu, prawdę mówiąc. - dodał, zerkając na niego z przepraszającym wyrazem buźki. Rozchełstana pod szyją koszula i rumieniec spowodowany tylko i wyłącznie tą przeklętą herbatą sprawiał, że wyglądał prawie jak kolejny uczniak na walentynkowej randce. Dobrze, że sam siebie nie widział, bo nie wiedziałby pewnie, czy śmiać się czy płakać na taki obrazek.
Walentynki 1939