No i jak można się było złościć na takiego uroczego, starego dziada? W dodatku jeszcze kiedy był w Cecille tak wpatrzony jak w tej chwili? No zwyczajnie nie było można i już! Całe szczęście, że panna Beaufort zrozumiała swój błąd na czas i dała się ponieść radości tego krótkiego momentu, nawet jeśli jej samej nie było bardzo do śmiechu. Późnej przyjdzie czas na poważne rozmowy i zastanawianie się nad tym, co dalej. Póki co, jak sama zauważyła, mieli całą herbaciarnię do obsłużenia!
- Dobrze, już dobrze! Zagęszczam ruchy, psze pani! - oznajmił, faktycznie zabierając się do pracy szybciej, nawet jeśli głupawy uśmieszek wciąż krążył po jego mordzie, wykrzywiając usta samoistnie od czasu do czasu.
- Ale jak źle się poczujesz to powiesz, nie? - wtrącił jeszcze, nie mogąc odpuścić całkowicie bez usłyszenia odpowiedzi. Takich to tylko ścierą lać, jak słowo honoru.
- Dobrze, już dobrze! Zagęszczam ruchy, psze pani! - oznajmił, faktycznie zabierając się do pracy szybciej, nawet jeśli głupawy uśmieszek wciąż krążył po jego mordzie, wykrzywiając usta samoistnie od czasu do czasu.
- Ale jak źle się poczujesz to powiesz, nie? - wtrącił jeszcze, nie mogąc odpuścić całkowicie bez usłyszenia odpowiedzi. Takich to tylko ścierą lać, jak słowo honoru.
Walentynki 1939
