Leslie nie był pewien, czy potrzebowali "testować" gry we dwóch. W końcu to tylko planszówki, prawda? Nic skomplikowanego... Chociaż może lepiej, żeby przeczytał jeszcze raz wszystkie reguły, tak na wszelki wypadek? Nie chciał przecież, żeby spotkania nad grą zaczynały się i kończyły na studiowaniu zasad i próbach ich zrozumienia! Nie, to byłoby poważnie niezręczne, szczególnie jeśli planowali zaprosić do tego ich "klubu" więcej osób.
Pokiwał energicznie głową, łapiąc przy okazji pierwszy lepszy owoc ze swojej miseczki i maczając go w czekoladzie, nim wetknął sobie do buźki.
- Są różne pola i różne rzeczy dzieją się zależnie od tego, na jakie się stanie. - wyjaśnił wpół banana, wyraźnie podekscytowany. Że nie brzmiało to konkretnie? A czy musiało? Starał się, tak? Z tego wszystkie zapomniał, że słowo "różne" nie wyjaśnia tak naprawdę niczego. Ale w sumie skoro Vincent kupił grę, to pewnie i tak wszystko już o niej wiedział, prawda?
Pokiwał energicznie głową, łapiąc przy okazji pierwszy lepszy owoc ze swojej miseczki i maczając go w czekoladzie, nim wetknął sobie do buźki.
- Są różne pola i różne rzeczy dzieją się zależnie od tego, na jakie się stanie. - wyjaśnił wpół banana, wyraźnie podekscytowany. Że nie brzmiało to konkretnie? A czy musiało? Starał się, tak? Z tego wszystkie zapomniał, że słowo "różne" nie wyjaśnia tak naprawdę niczego. Ale w sumie skoro Vincent kupił grę, to pewnie i tak wszystko już o niej wiedział, prawda?
Walentynki 1939