Vincent uważał, że głupio byłoby spędzić całe spotkanie na uczeniu się zasad gier. Szczególnie, jeżeli miałoby się okazać, że nikt nie wie, jak w nie grać. Dlatego też całkiem oczywistym wyborem byłoby spotkanie się przed i przeczytanie zasad, sprawdzenie, czy wszystko było z nimi w porządku i... Może po prostu spędzenie trochę czasu razem? Royce zwyczajnie chciał się dobrze bawić, jak raz w swoim życiu.
— Różne pola i różne rzeczy, hmmm... Ta druga jest bardziej zręcznościowa, z tego co kojarzę. Musisz zabierać klocki. Albo ustawiać klocki. Muszę na to spojrzeć potem. No i niektóre mają jakieś efekty. — Dodał ostatecznie, jedząc to swoje przeklęte ciastko z wróżbą.
Walentynki 1939