Leslie nie spodziewał się, że Vincent postanowi zjeść jego truskawkę znienacka, ów atak na swój widelec przyjął więc ze szczerym zdumieniem malującym się na twarzy. Chwilę później zaś, kiedy dotarło do niego co właściwie tam zaszło, po prostu... Parsknął cicho śmiechem. Speszenie Royce'a tylko dodatkowo go rozbawiło, nie wiedzieć czemu.
- Jeśli tak bardzo masz ochotę na owoce, mogę dać ci więcej. - rzucił, przesypując kilka kawałków na jego talerzyk tak, żeby miał z niego bliżej do miseczki z czekoladą, którą przepchnął na środek stolika.
Kiedy Vincent zaproponował mu swoje ciastko, wahał się przez chwilę, ale ostatecznie ukroił sobie małą cząstkę bokiem widelca, po czym wsadził ją sobie do paszczy, zarzekając się przy tym:
- Ale tylko na spróbowanie! Aż żal nie spróbować, wszystko tu jest zawsze takie dobre. - westchnął, przeżuwając.
- Jeśli tak bardzo masz ochotę na owoce, mogę dać ci więcej. - rzucił, przesypując kilka kawałków na jego talerzyk tak, żeby miał z niego bliżej do miseczki z czekoladą, którą przepchnął na środek stolika.
Kiedy Vincent zaproponował mu swoje ciastko, wahał się przez chwilę, ale ostatecznie ukroił sobie małą cząstkę bokiem widelca, po czym wsadził ją sobie do paszczy, zarzekając się przy tym:
- Ale tylko na spróbowanie! Aż żal nie spróbować, wszystko tu jest zawsze takie dobre. - westchnął, przeżuwając.
Walentynki 1939